wtorek, 26 lutego 2013

2.

Aloha ludzie! 
Na początku chciałybyśmy serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy poświęcili nam te cenne piętnaście, czy ileś, minut swego życia i przeczytali poprzedni rozdział, oraz w jakikolwiek sposób pomogli nam się rozreklamować. Dziękujemy również za wszystkie miłe słowa wyrażone na temat naszej twórczości. Omal nie udławiłam się ananasem, czytając Wasze opinie *.* (ze szczęścia oczywiście!) Draconis kazała mi Wam przekazać, że jesteście naszymi słoneczkami nieustannie świecącymi na nieboskłonach naszych wyobraźni, czy coś w tym stylu
~Żul

Następne rozdziały będzie pisać Żul, więc trochę się naczekacie, bo ona ma naprawdę ślimacze tępo xD Nie żeby coś, kocham cię ty mój pulpeciku ;* Słuchajcie z Jefferson Starship - We built this city. To leciało w tle w śnie naszego bohatera ^^
~ tak, tak tu Draconis
A oto, mam zaszczyt zaprezentować Państwu rozdział nr.2!


W tym samym czasie, gdzieś na pustyni.
--------------
Słoneczko przyjemnie grzało mnie w twarz. No, może nie do końca tak przyjemnie, bo jednak utrudniało mi to kontynuowanie drzemki. A miałem taki piękny sen! Śniło mi się, że jem lody na wielkiej tęczy wraz z piękną, czerwonowłosą hipiską. Nagle dziewczyna zniknęła wraz z tęczą, a ja zacząłem spadać. Leciałem bardzo długo, aż w końcu wylądowałem na kaktusie. I dalej nie pamiętam. Ach, że też takie niesamowite mary nawiedzają mnie tylko w stanie upojenia alkoholowego, a normalnie nie. I jakby na to nie patrzeć, to generalnie jak nie piję to nie śpię. A to problem, bo panicznie boję się ciemności…
Wtem usłyszałem nieprzyjemne bulgotanie dobiegające z okolic żołądka i poczułem, że moja głowa zaraz eksploduje z bólu. Tak, nie dość, że mam kaca to jeszcze jestem głodny. Niechętnie otworzyłem lewe oko i cały zesztywniałem. W moim pokoju stał.. kaktus! Najprawdziwszy kaktus! Ależ to niemożliwe!
- O żesz kurwa! – wykrzyknąłem podrywając się na nogi – Jaki on wielki! No tak, roślina zdecydowanie górowała nade mną. Zresztą zupełnie tak jak ten kamień co stał obok. Byłem tak zdziwiony, że aż nie zorientowałem się, że coś jest nie tak z moim głosem. Zafascynowany rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu nowych gigantycznych rzeczy i stwierdziłem, ze wcale nie znajduję się w Hellhouse, a... na jakiejś zasranej pustyni! No pięknie, pomyślałem, tak to jest jak się pozwala Stevenowi wybierać alkohol, tak to właśnie jest… Wtem coś sobie uświadomiłem i oblał mnie zimny pot. W Kalifornii nie ma stepów. Jestem sam, głodny na jakiejś cholernej dziczy! No i do tego to nie jest jakieś zwykłe miejsce! To pustynia olbrzymów z głupimi ogromnymi kamieniami i roślinami! Wszystko stracone! Teraz pozostało mi tylko czekać na śmierć przez zjedzenie lub zdeptanie. Chwila… Axl ostatnio nam przecież tłumaczył, że magiczne stworzenia nie istnieją, kto by tam go słuchał, ale kto wie, może jednak ma rację? W takim razie, zmarszczyłem czoło usiłując pobudzić swoje szare komórki, to ja jestem zmniejszony!
- Eureka! – wrzasnąłem, a raczej chciałem, lecz z mojego gardła wydobył się tylko radosny szczek. Szczek?! Ale… Bo… Jak.. CO?! Spróbowałem jeszcze raz. Sytuacja powtórzyła się.
- Kuuuurrrrrwaaa Steven zamieniłeś mnie w psa ty chuju! – zawyłem. No świetnie, bardzo świetnie. Jestem głodnym… Chichuachuą(?!) - spokojnie chłopie, spokojnie, wdech i wydech, bardzo ładnie - na pustyni. No gorzej już chyba być nie może… Postanowiłem, że może jednak wezmę się w garść i poszukam czegoś do skonsumowania. Niech sobie Adler nie myśli, że zamieniając mnie w psa zrobi ze mnie durnia! Ciekawe kto tu będzie się z kogo śmiał jak już wrócę do normalnej postaci i opowiem chłopakom jak to pokonałem krwiożerczego węża albo… kojota! Tak! Tak! Pocieszając się w ten sposób ruszyłem przed siebie dumnie wyprostowany i merdający radośnie ogonem. Byłem jak ninja, sprytny i ostrożny. By nie natrafić na niebezpieczeństwo, chowałem się, a raczej zatrzymywałem się za większymi kamieniami. Bo przecież ja się nie chowam! O nie! Ja jestem zdobywcą! To ja tu ustalam reguły gry! Uszedłem tak może pół kilometra, gdy nagle moje uszy zarejestrowały niecodzienny odgłos. No w każdym bądź razie niespotykany tutaj, na pustyni. Coś jakby skradanie się… Napiąłem mięśnie gotowy do ucieczki. Znowu ten dźwięk, tym razem bliżej. Nie czekając na obrót wypadków jak strzała pobiegłem na oślep przed siebie. Gnałem ile tylko wystarczyło mi sił w moich krótkich nóżkach. Niestety osobnik za mną również przyśpieszył i w efekcie wyszło na to, że mnie goni. Nie wiem ile czasu trwał ten pościg, ale niestety w pewnej chwili uświadomiłem sobie, że jestem na skraju wytrzymałości i długo tak nie pociągnę. Wpadłem w panikę, przecież on mnie nie może złapać! A jak to jakiś bandzior? Może mnie zabije i przerobi na futro? Co ja wtedy powiem mojej dziewczynie Lucy? Na nieszczęście to już był koniec. Zacząłem zwalniać. Ogromny głód i straszny ból głowy dały mi się we znaki. Po chwili coś chwyciło mnie w pół i brutalnie wepchnęło do wora. Nastała ciemność.
---------------
~Draconis

PS. Jeżeli przebrnąłeś już przez ten rozjebywacz mózgu, bądź łaskaw skrobnąć komentarz! :3

19 komentarzy:

  1. Powiem tak. O kurwa XDD
    Najpierw Axl to Cassy, czy jak jej tam, a teraz pies? NA PUSTYNI?! I do tego jest cziłałą. Ja nie mogę, chyba ananas Wam zaszkodził na mózgi XD
    Nie ma co, leżę i kwiczę, bo wyobraziłam sobie Axla merdającego ogonem i szczekającego XDDD
    Nadużywam isk de, to przez Wasze genialnie rozwalające opowiadanie XD

    I chciałam podziękować za ten miły komentarz, jest mi naprawdę bardzo miło, że Wam się podoba ;)
    Keep on rockin' dzięwczęta, chłopcy, ssaki czy inne rodzaje ryb słodkowodnych! \m/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no , no, a ja właśnie miałam napisać Ci, że u nas nowy, bo miałam jakieś dziwne przeczucie, że Żul zapomniała. xD No cóż, cała ta historia jest dość.. niecodzienna. I wstaw nowy rozdział, bo ja po prostu MUSZĘ wiedzieć co bd dalej! ;P
      ~ Draconis

      Usuń
  2. To jest świetne *.* czekam na następne rozdziały ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy, staramy się xD
      Ps: Kocham cię Olga ;*
      ~ Draconis

      Usuń
  3. Kurwa, jakie schizy. :D Macie zryte psychiki. :D Ale i tak kocham to opowiadanie. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękujemy ;> A to dopiero początek...
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, zajrzelibyście na paradise-city-rose.blogspot.com?
    Taki ze mnie zjar że reklamuje, pozdro :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje Drogie co tu dużo mówić: Witam w Krainie Racjonalnej Świadomości, Czujcie się jak u Siebie w domu. Może kawkę, albo herbatkę ? Mamy też wyśmienite Ciastka.

    Mordecai Malkav Herbu Corvin

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzisz Mroczny co z nami zrobiłeś? xD Powinnam sobie znaleść normalnych znajomych...
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki już jestem, Zarażam swoją chorobą niczym Jarosław teoriami spiskowymi, Ale oby tak dalej, Jestem z wami !

      -Mordecai Malkav Herbu Corvin

      Usuń
  8. nieźle, nieźle... robi się coraz lepiej... zaraźliwa choroba umysłowa Mrocznego ma ciekawy wpływ na waszą psyche (czyli zdrowo poorało wam korę muskofom). będę śledził waszego bloga z mieszaniną ciekawości i przerażenia. powodzenia!
    blaze

    OdpowiedzUsuń
  9. przy dużo ćpania ;P
    pozdro i dalszej chorej wyobraźni życzę

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja.
    Umarłam.
    Ten cziłała to był Axl? Nieee... Przecież on tam coś szczekał, ze Axl mu tłumaczył, że magiczne stworzenia nie istnieją, więc Axl nie mógł tłumaczyć Axlowi, bo Axl by sobie wierzył o.O

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale o co chodzi :ooo WTF XDDD Cziłała na pustyni? Jeszcze bardziej WTF xDD Tym cziałałą jest któryś Guns (sprytnie wykluczyłam Axla i Stevena xD)... WTF do potęgi milion ;______;
    Kurwa, schiza moje życie ;__; Kocham Was, wiecie to, nie? :33 No, tak, tak. Utuliłabym Was, ale w internetach to się nie da :c Także tylko pozdrawiam, życzę udanych wakacji w domu bez klamek, czy coś... ;__;

    Cziłała na pustyni... Serio? XDD

    OdpowiedzUsuń
  12. O rzesz kurwa, ale zajebioza *.*
    Wkręciłam się w to. To jest lepsze od moich snów.
    Lecę czytać dalej :D.

    OdpowiedzUsuń